Dlaczego warto przesiąść się na elektryka? Oto 6 powodów

Już 14 listopada będziemy obchodzić Dzień Czystego Powietrza. I choć w tym roku odbędzie się on w cieniu pandemii, nie da się ukryć, że przymusowa izolacja i hamowanie gospodarki mają niebagatelny wpływ na środowisko. Mniejsza liczba osób przemieszczających się, mniejszy ruch samochodowy i samolotowy, mniejsza skala działalności niektórych zakładów produkcyjnych, a więc niższa emisja CO2 – to wszystko powoduje, że świat zaczyna łapać oddech, a przynajmniej w kwestii jakości powietrza. Co zrobić, by zostało tak na dłużej? Pomysłów jest wiele. Jednym z nich jest jeżdżenie za kierownicą „elektryka”.

Co siódmy Polak uważa, że w ciągu najbliższych 10 lat nowoczesne technologie i smartne rozwiązania zagoszczą w dziedzinie motoryzacji – tak wynika z badania opinii przeprowadzonego przez Spotlight Research na zlecenie Smartney. Branża motoryzacyjna zmienia się dynamicznie, a samochody elektryczne sukcesywnie wkraczają do naszego życia. Naszpikowane nowymi technologiami mają być nie tylko szybkie i bezpieczne, ale przede wszystkim niskoemisyjne.

– Według naukowców jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może w znaczący sposób wpłynąć na kondycję naszej planety i zapobiec jest ostatecznej degradacji. Najłatwiej zacząć od małych rzeczy, które będą miały duży wpływ na nasze otoczenie, a Dzień Czystego Powietrza jest idealnym przyczynkiem, by o tym mówić. Segregacja odpadów, wykorzystywanie materiałów z recyklingu, ograniczanie zużycia energii, czy świadoma konsumpcja to podstawy dla współczesnego człowieka. Do tych mądrych wyborów należy zaliczyć również wybór środka transportu – mówi Katarzyna Jóźwik, Dyrektor Generalna Smartney. Firma, którą zarządza realizuje projekt #Smartnology, bada podejście Polaków do smart living oraz szerzy wiedzę na temat rozwiązań, które są spójne z duchem smart. A przecież smartne życie to życie efektywne, optymalne i przyjazne dla środowiska.

Elektromobilność już dawno była na topie

Okazuje się, że początek ubiegłego stulecia był złotym okresem dla samochodów elektrycznych. Już w latach 40. XIX wieku szkocki przedsiębiorca Robert Anderson zbudował pierwszy powóz elektryczny. W późniejszych latach zyskiwały one coraz większą popularność. Wypierały zasłużone pojazdy parowe. Samochody elektryczne były ciche i łatwiejsze w obsłudze. Co ciekawsze pierwszym pojazdem, którzy przekroczył prędkość 100 km/h był właśnie samochód elektryczny. Niestety, rozwój przemysłu w latach 20. XX wieku szybko przyspieszał i to silniki spalinowe wyparły elektryczne. Zaważył na tym przede wszystkim większy zasięg i szybszy czas uzupełniania energii przez spalinówki. Dziś sytuacja dynamicznie się zmienia i w pewien sposób historia zatacza koło. Z całą pewnością samochodem XXI wieku będzie samochód elektryczny.

Samochody elektryczne podbijają kolejne rynki. Z całą pewnością hitem ostatnich lat są samochody, które łączą spalinową przeszłość z zieloną energią przyszłości, czyli hybrydy. Na razie po polskich drogach jeździ około 5 tys. pojazdów elektrycznych, ale zgodnie z prognozami liczba ta wkrótce znacznie wzrośnie, choćby za sprawą dofinansowania z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (nawet do 37,5 tys. zł) przy zakupie aut z napędem niskoemisyjnym.

Co nas fascynuje w samochodach elektrycznych? Dlaczego warto stawiać na elektromobilność?

#1 Przyjemność prowadzenia

Pierwszego wrażenia z przejażdżki samochodem elektrycznym nie da się zapomnieć. To zupełnie nowa jakość. Maksymalny moment obrotowy jest dostępny od startu. Co to oznacza dla laika? To po prostu bardzo dobre przyspieszenie, odczuwalne już od pierwszej sekundy naciśnięcia pedału gazu. Również środek ciężkości w samochodach elektrycznych ma znaczenie. Ze względu na obecność baterii jest on niżej niż w tradycyjnych samochodach, co również wpływa na prowadzenie takiego samochodu. I przede wszystkim cisza. Samochody elektryczne są bardzo ciche. Tak ciche, że część modeli posiada specjalnie wbudowany dźwięk, który ma ostrzegać otoczenie, że samochód się zbliża.

#2 Niska emisja – bardziej eko

Pierwsze, co kojarzy się z samochodami elektrycznymi to ekologia. Bez wątpienia jest to główny argument dla osób, które decydują się na zmianę. Mniejsza emisja spalin, ale również ograniczenie w wydobyciu paliw kopalnianych to główny argument dla posiadaczy elektryków. Przeciwnicy samochodów elektrycznych mówią o kosztach wytworzenia i utylizacji baterii. Jest to prawda. Ten element samochodu jest najmniej eko. Niemniej jednak warto zwrócić uwagę, że technologia rozwija się tak szybko, a producenci samochodów elektrycznych ulepszają komponenty, by wszystko było jeszcze bardziej przyjazne środowisku.

#3 Przywileje dla kierowców „elektryków”

Dla jednych wartości ekologiczne są kluczowe w wyborze samochodu elektrycznego, dla innych to przywileje na drodze. Kto z nas lubi stać w korkach? Zapewne nikt. Samochód elektryczny zgodnie z przepisami może poruszać się po buspasach, a parkowanie nim jest w wielu miastach bezpłatne. Niektóre europejskie stolice idą o krok dalej. I tak w Londynie samochody spalinowe coraz częściej niewpuszczane są do centrum miasta w przeciwieństwie do samochodów elektrycznych. Podobne rozwiązania stosują również władze Oslo czy Madrytu.

#4 Niski koszt użytkowania

Oczywiście póki co samochody elektryczne nie należą do najtańszych i ich cena jest wyższa niż podobnych modeli spalinowych. Jednak na kwestię kosztów należy spojrzeć również w dłuższej perspektywie. Ceny paliw na stacjach od lat rosną w przeciwieństwie do kosztów energii elektrycznej, która utrzymuje się na stabilnym poziomie. Największą różnicę w portfelu odczują osoby, które korzystają w swoich domach z alternatywnych źródeł energii np. fotowoltaiki. W takim przypadku można powiedzieć, że samochodem elektrycznym ładowanym w domu można jeździć praktycznie za darmo. Poza samym paliwem należy wspomnieć o kosztach eksploatacji jak: wymiana części: oleju, świec czy układu hamulcowego. W samochodach elektrycznych ten problem znika.

#5 Bezpieczeństwo

Uważa się, że samochody elektryczne są nie tylko mniej szkodliwe dla środowiska, ale i bezpieczniejsze w sytuacji ewentualnego wypadku – brak paliwa zmniejsza ryzyko wybuchu. Pojawia się tu jedno „ale”, otóż samochody z napędem elektrycznym są tak ciche, że może się to przyczyniać do częstszych kolizji czy wypadków z udziałem pieszych. Warto jednak dodać, że samochody elektryczne, które zostały homologowane po 1 lipca 2019 roku mają obowiązek posiadania generatora dźwięku, który działa do prędkości 30 km/h. Takie rozwiązanie ma zniwelować niebezpieczeństwo związane z bezszelestną jazdą.

#6 Idealna propozycja do miasta

Nie da się ukryć, że obecne modele dostępne na rynku to przede wszystkim rozwiązanie dla osób jeżdżących po mieście. Składa się na to kilka rzeczy. To w miastach jest dziś najwięcej stacji ładowania, których samochody elektryczne potrzebują najbardziej. Poza tym największą wadą tych pojazdów jest ich niewielki zasięg. Standardowa bateria pozwala na około 100 km jazdy bez doładowania. Jest to istotne ograniczenie dla osób, które używają samochodów na dłuższych dystansach.

Smart dom w zasięgu ręki

Wyobraź sobie, że nie musisz chodzić do lekarza, bo Twoja toaleta sama sprawdza stan twojego zdrowia i przesyła bieżące wyniki do przychodni, a lodówka zamawia w Twoim ulubionym sklepie ser, bo właśnie wczoraj na kolację zjadłeś ostatni kawałek. Brzmi niewiarygodnie? Cóż… Bill Gates od prawie 10 lat korzysta z podobnych rozwiązań w swoim domu o tajemniczej nazwie Xanadu. Dziś wiele smartnych rozwiązań dla naszego domu jest dostępnych na wyciągnięcie ręki. Każdy z nas może poczuć się trochę jak Bill Gates i mieć swój smart dom;)

Technologia w toalecie?

Toaleta Billa Gatesa urosła do miana miejskiej legendy i nie wiadomo, czy naprawdę jego zdrowie jest tak szczegółowo kontrolowane. Niemniej jednak w przypadku szefa Microsoftu wszystko jest możliwe. A co ze zwykłym śmiertelnikiem? Okazuje się, że każdy z nas może zaopatrzyć się w smart toaletę, a dokładnie nakładkę na muszlę klozetową, która wyczuje Twoją obecność, dostosuje temperaturę, a także zadba o higienę uruchomiając dodatkowe mycie, osuszenie a nawet użyje dezodorantu. Mało tego, przy dłuższej wizycie w toalecie, dla umilenia czasu, deska sama włączy naszą ulubioną muzykę. Brzmi trochę abstrakcyjnie, ale to już rzeczywistość i to dostępna w cenie kilkuset złotych.

Zanim wrócisz do smart domu

Zostawmy na chwilę toaletę i przejdźmy do innych części domu. A w zasadzie do całego domu. Dzięki technologii już dziś możesz ustawić temperaturę powietrza, a nawet wilgotność powietrza w twoim smart domie. Standardem stały się również czujniki światła. Wchodzisz do pomieszczenia i automatycznie staje się jasność. Dodatkiem może za to być ustawianie barwy światła oraz jego koloru. Włączanie światła w salonie z poziomu aplikacji w telefonie może się z kolei przydać na wakacjach, by sprawiać wrażenie, że ktoś jest w domu i tym samym odstraszać potencjalnych złodziei. A czy nasz dom może rozpoznać ludzi? Jak patrzy na świat? Dzisiaj już możemy to sprawdzić i skonfigurować. Zmontowane kamery przed drzwiami są w stanie rozpoznać osobę, która akurat próbuje się dostać do naszego domu. W ten sposób możemy dostać informację na telefon, że czeka na nas kurier. Idąc dalej, jeśli chcemy możemy zdalnie otworzyć drzwi, by paczka czekała na nas po powrocie do domu. Funkcja zdalnego otwierania drzwi może się sprawdzić, gdy dziecko znów zapomnie kluczy. Smart dom może naprawdę pomóc 🙂

Smart kuchnia? Sprzęt Cię wyręczy

Smart dom to przede wszystkim sprzęty, które ułatwiają nam codziennie życie. Najwięcej robotów od wielu lat zamieszkuje nasze kuchnie. Od dobrze nam znanych zmywarek przez inteligentne roboty, które praktycznie same gotują. Zacznijmy jednak od sprzętów, które traktujemy jako oczywistość, choć jeszcze kilka lat temu były tylko marzeniem.

Płyta indukcyjna, która sama wyłącza się po ustalonym czasie lub gdy nasz makaron zaczyna kipieć? To już codzienność. Podobnie z piekarnikami, które same dostosowują program pieczenia do dania, a także posiadają funkcję autoczyszczenia. Twórcy sprzętu AGD prześcigają się w pomysłach i tak oto możemy sobie sprawić wbudowane w piekarnik radio. Pytanie, czy jest naprawdę potrzebne? Na pewno widzimy obecnie coraz więcej ciekawych rozwiązań, a czas pokaże czy zagoszczą one na stałe w naszych domach.

Niewątpliwie hitem ostatnich lat są roboty kuchenne, które dzięki zaawansowanym komputerom, potrafią z niewielką pomocą przygotować zaskakujące potrawy i zaoszczędzić mnóstwo czasu. Domowy chleb, masło czy wykwintne danie kuchni hiszpańskiej nie są już wyzwaniem. Dzięki kilku prostym wskazówkom każdy może się stać masterchefem w swojej smart kuchni i zachwycić swoich znajomych.  

I oczywiście sprzęt, który pokochali wszyscy (zwłaszcza jego posiadacze), czyli automatyczne odkurzacze. Marzenie wielu osób: roboty, które sprzątają podłogi, odkurzają dywany i to wszystko, gdy nas nie ma w domu.

Wróćmy na chwilę jeszcze do łazienki. Inteligentne wagi, które znamy od lat, wkroczyły na nowy etap. Dziś możemy zbierać dane o stanie naszego organizmu, zwartości wody czy tłuszczu, a także prognozować jak będzie się kształtowała nasza waga w kolejnych miesiącach. Powiadomienia ze specjalnej aplikacji przypomną nam o piciu wody czy też regularnych posiłkach. W połączeniu ze smartwatchem aplikacja poinformuje nas o rosnącym poziomie stresu i zasugeruje mały spacer. Wszystko to, by zadbać o nasze zdrowie.

Czy staniemy się więźniami smart domu?

Technologia stała się częścią naszej codzienności i trudno sobie wyobrazić życie bez tych udogodnień. No właśnie… Czy zdarzył Ci się ostatnio wieczór bez prądu w domu? Jeśli nie pomysł, jakby mógł on wyglądać. Smart dom to wygoda, ale na pierwszym miejscu powinna być świadomość i odpowiedzialność przy wyborze kolejnych urządzeń. Wybierajmy urządzenia wielofunkcyjne, które mogą nam zastąpić kilka mniejszych sprzętów. Takie wybory zaoszczędzą miejsce w domu, ale również pozwolą zaoszczędzić pieniądze mimo, że jednorazowy wydatek może być większy. Rynek ma na to odpowiedź i wyciąga pomocną dłoń oferując wiele rodzajów finansowania w tym pożyczki z dogodnymi ratami. Mała inwestycja i stworzysz swój własny smart dom niczym Bill Gates 😉

Smart living w domowym wydaniu, czyli fotowoltaika krok po kroku

Fotowoltaika jest jednym z najszybciej rozwijających się sektorów Odnawialnych Źródeł Energii w Polsce i na świecie. W naszym kraju potencjał rozwoju jest ogromny, choć jeszcze nie w pełni wykorzystany. Z raportu „Rynek Fotowoltaiki w Polsce” opublikowanego przez Instytut Energii Odnawialnej wynika, że w 2040 roku instalacje fotowoltaiczne w polskim systemie elektroenergetycznym będą miały łączną moc 20 GW, a to oznacza, że będą stanowiły 25 proc. całkowitej mocy zainstalowanej.[1] To dopiero prognozy, ale mają szansę się ziścić, ponieważ coraz większa liczba Polaków planuje mikroinstalacje. Przekonują ich nie tylko mniejsze koszty zużycia energii ale również kwestie ekologiczne.

Najnowsze dane nie pozostawiają złudzeń. Tylko w maju 2020 moc zainstalowanych instalacji fotowoltaicznych przekroczyła 1950 MW. Pandemia i spowolnienie gospodarcze nie zatrzymało rosnącego trendu. W samym pierwszym kwartale 2020 do sieci przybyło 300 MW. Poprzedni rok też był rekordowy. W całym 2019 roku zainstalowano 640 MW nowych mocy, czyli 3 razy więcej niż w 2018.[2]

Z badania opinii, które przeprowadził Smartney wynika, że pojęcie smart home jest coraz bliższe Polakom. Blisko 20 proc. z nich korzysta z rozwiązań „smart home” takich jak sterowanie temperaturą, oświetleniem, czy systemami zapewniającymi ciepło (m.in. fotowoltaiką). Sprytne rozwiązania, które pomagają w codziennym domowym życiu opierają się o nowoczesne technologie, ale nie tylko. Celem „smartnych” rozwiązań jest nie tylko wygoda, ale również większa efektywność i optymalizacja kosztów. A w tym aspekcie prym wiedzie fotowoltaika. Jak wyliczyli eksperci z Laboratorium Fotowoltaiki Politechniki Warszawskiej, czteroosobowe gospodarstwo domowe – dzięki zainstalowaniu ogniw fotowoltaicznych – mogłoby obniżyć rachunek za energię z 2475 zł (rocznie) do 275 zł*.

fotowoltaika
Fotowoltaika nasza przyszłość

Jak zatem zamontować mikroinstalację fotowoltaiczną?

Oto poradnik przygotowany przez Smartney

Jak zamontować mikroinstalację fotowoltaiczną? Co oznacza system on-grid i off-grid? Gdzie można sprawdzić uprawnienia instalatora? W którą stronę powinny być skierowane panele i o czym nie można zapomnieć podczas montażu? Skąd wziąć pieniądze na montaż? Podpowiadamy.   

Krok 1
Złóż wniosek

Jeżeli chcesz stworzyć instalację fotowoltaiczną złóż wniosek do przedsiębiorstwa energetycznego. To gwarancja przyłączenia instalacji do sieci elektroenergetycznej. Treść wniosku znajdziesz na stronie internetowej przedsiębiorstwa zajmującego się przesyłem lub dystrybucją energii elektrycznej. Do wniosku dołącz plan zabudowy na mapie, dokumentację techniczną dotyczącą parametrów pracy urządzeń, wypis miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego terenu lub decyzję o warunkach zagospodarowania terenu i zabudowy.

Krok 2
Dobierz materiały

Mikroinstalacja to inwestycja na lata. Dobierz odpowiednie materiały; możesz korzystać zarówno z dostawców polskich i zagranicznych. Na instalację składają się: panele fotowoltaiczne, inwerter, system mocowania, zabezpieczenia i przewody, a także koszty montażu i konfiguracji. Tworzenie takich instalacji jest przedsięwzięciem dość kosztownym, ale  możesz sporo zaoszczędzić na zakupie energii. Pamiętaj: koszy instalacji zwracają się dopiero po 10 latach jej użytkowania. Główną część wydatków stanowią moduły fotowoltaiczne; niekiedy do ponad 50 proc. inwestycji. Dlatego warto zwróć uwagę na jakość materiału i termin gwarancji: zazwyczaj powinno to być kilkanaście lat.

Krok 3
Wybierz system

Instalację fotowoltaiczną możesz przyłączyć do sieci energetycznej lub z tego zrezygnować. W przypadku podłączenia (on-grid) – nadwyżka produkowanej energii jest przekazywana do sieci co umożliwia sprzedaż energii. Jednak w przypadku przerw w dostawie prądu, nie będziesz mógł z niej korzystać. W przypadku braku podłączenia (off-grid) – nadwyżki energii będą magazynowane w akumulatorach, będziesz mógł z niej korzystać, ale nie będziesz mógł jej odsprzedawać. System off-grid jest droższy od systemu on-grid ze względu na koszty akumulatora.

Krok 4
Znajdź instalatora

Znajdź instalatora, który zagwarantuje poprawny montaż mikroinstalacji. Jego uprawnienia możesz potwierdzić  w rejestrach, prowadzonych przez Urząd Dozoru Technicznego. Dostęp  do  rejestru  możliwy  jest  poprzez stronę  internetową Urzędu .

Krok 5
Po oszacowaniu całkowitych kosztów znajdź finansowanie

Najbardziej znanym programem, dzięki któremu można uzyskać dofinansowanie do instalacji fotowoltaicznej jest “Mój Prąd”. Dotacja może pokryć maksymalnie 50 proc. kosztów kwalifikowanych – jednocześnie wysokość dofinansowania nie może przekroczyć 5 tys. zł na jedno przedsięwzięcie. Skąd wziąć pozostałe środki? Jedną z opcji może być pożyczka w Smartney. Smartney oferuje do 60 tysięcy, które można rozłożyć nawet na 60 rat. Cały proces dostępny jest 100% online, a wniosek można złożyć bezpośrednio na stronie www.smartney.pl.

Krok 6
Zainstaluj mikroinstalację

Instalator ma dokonać montażu mikroinstalacji zgodnie z dokumentacją techniczną. Pamiętaj jednak, że panele fotowoltaiczne powinny być odpowiednio nachylone i skierowane na południe, by uzyskać maksymalne nasłonecznienie w ciągu dnia. Mikroinstalacji nie wolno zasłaniać  – fotoogniwa muszą znajdować się w odpowiedniej odległości lub powyżej słupów, drzew i kominów.

W instalacji elektrycznej przygotuj dodatkowe miejsce pod zabudowę układu pomiarowego do rejestracji energii wytworzonej w mikroinstalacji (energia brutto). Powinien się tam znajdować rozłącznik/wyłącznik na przewodach zasilających przed oraz za licznikiem w obrębie tablicy licznikowej. Umożliwi to beznapięciową obsługę układów pomiarowo-rozliczeniowych.

Krok 7
Poinformuj dystrybutora

Po udanej instalacji powiadom dystrybutora co najmniej 30 dni przed jej planowanym uruchomieniem. Aby zgłosić przyłączenie wypełnij stosowne zgłoszenie (wzory druków są publikowane na stronach internetowych dystrybutorów). Zgłoszenie powinno zawierać m.in. dane odbiorcy końcowego (czyli Twoje), dane obiektu, na którym zainstalowano mikroinstalację i dane techniczne. Wypełnione zgłoszenie dostarcz do Punktu Obsługi Klienta (POK) lub prześlij pocztą. Po weryfikacji zgłoszenia mikroinstalacji, dystrybutor  prześle Ci informację o możliwości zawarcia umowy.

Krok 8
Podpisz umowy

Po otrzymaniu informacji o możliwości zawarcia umowy,  podpisz ją z dystrybutorem –  na jej podstawie możliwe będzie przesyłanie energii elektrycznej wytworzonej w mikroinstalacji. Chcąc sprzedawać energię elektryczną wprowadzaną do sieci z mikroinstalacji, pamiętaj także o podpisaniu umowy sprzedaży.

Krok 9
Fotowoltaika – Wytwarzaj i korzystaj

Po zawarciu umowy o świadczenie usług dystrybucji energii elektrycznej, dystrybutor w uzgodnionym terminie zamontuje układy zabezpieczające i pomiarowo – rozliczeniowe, a energia z mikroinstalacji trafi do sieci. Nie korzystaj z mikroinstalacji przed zamontowaniem układów pomiarowo-rozliczeniowych, bo później może dojść do błędnych wskazań.


[1] Raport „Rynek Fotowoltaiki w Polsce 2019”. Instytut Energetyki Odnawialnej

[2] Raport „Rynek Fotowoltaiki w Polsce 2020”. Instytut Energetyki Odnawialnej

Jak nauczyć dziecko oszczędzać?

Wychowanie dziecka to jedno z najtrudniejszych wyzwań, przez którymi staje rodzic. Jak zadbać
o jego bezpieczeństwo? Jak przedstawić mu otaczający świat i nauczyć dobrych nawyków na przyszłość? Pytania można mnożyć i nie da się ukryć, że odpowiedzi są trudne i niejednoznaczne. Jednym z największych wyzwań jest wyrobienie w dziecku nawyku oszczędzania i właściwego obchodzenia się z pieniędzmi. Jak to zrobić? Mamy dla Ciebie kilka wskazówek.

Każdy rodzic chce dla swojej pociechy jak najlepiej. Wychowuje swoje dziecko w trosce o jego dobro
i bezpieczeństwo. Uczy je podejmowania mądrych wyborów, aby było dobrze przygotowane w wejście w dorosłe życie. Jedną z najważniejszych umiejętności, której rodzic powinien nauczyć dziecko, jest oszczędzanie. To od  nas – dorosłych, zależeć będzie, czy dziecko nauczy się rozsądnie gospodarować swoimi pieniędzmi. Jeśli odpowiednio je ukierunkujemy, pomożemy mu uniknąć kłopotów finansowych w przyszłości. W jaki sposób nauczyć maluchy sztuki oszczędzania i odpowiedzialnego podejścia do finansów?

Kiedy i od czego warto zacząć uczyć dziecko oszczędzać?

Finanse to trudny temat dla dorosłych. Niechętnie rozmawiamy o zobowiązaniach finansowych, rachunkach, wydatkach. Ale jeśli chcemy, żeby nasze dziecko było dobrze przygotowane w wejście
w dorosłość, nie powinniśmy traktować finansów jako temat tabu. Rozmawiaj z dzieckiem o finansach i ucz je stopniowo, już od najmłodszych lat. Pamiętaj, że najlepsza nauka to ta poparta praktyką.
Zabierz swoje dziecko na zakupy i pokaż mu, że podobne do siebie produkty mają inne ceny, różnią się złotówkami i groszami. Możesz dać dziecku np. 5 zł i pozwolić mu zapłacić za jakiś drobny zakup. Dzięki temu maluch zaznajamia się z pieniądzem, wie co można kupić za określony nominał. Kilkuletnie dziecko nie wie, czy 10 zł to dużo czy mało, czym różni się pieniądz papierowy od monety. Samodzielne zakupy pomogą mu zrozumieć wartość pieniądza.

Kolejnym krokiem do rozpoczęcia nauki oszczędzania, jest wprowadzenie pociechy w tajniki domowego budżetu. Gdy dziecko podrośnie, włącz go w życie finansowe rodziny, pokaż ile kosztuje życie (rachunki, mieszkanie, wakacje), opowiedz o różnych możliwościach oszczędzania i finansowania potrzeb. Pokaż dziecku w praktyce, jak gospodarujesz pieniędzmi w waszym domowym budżecie. Dziecko powinno wiedzieć, że pieniądze wydaje się nie tylko podczas zakupów w sklepie, ale również płacąc za czynsz za mieszkanie czy ratę kredytu za samochód. Kredyt? Tak, powinniśmy edukować dzieci również w tym zakresie. Odpowiedzialne i mądre pożyczanie jest jednym z elementów oszczędzania.

Kieszonkowe – na jakich zasadach?

Dawanie dziecku kieszonkowego to jedna z najprostszych i najpopularniejszych metod nauki oszczędzania i gospodarowania pieniędzmi. Należy jednak robić to umiejętnie i konsekwentnie. Jeśli masz w domu kilkulatka, na początek kup mu skarbonkę i ustalcie wspólnie zasady. Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na pytania z jaką częstotliwością dziecko powinno dostawać kieszonkowe i jakiej wysokości powinno ono być. Kilkulatkowi wystarczą początkowo niewielkie kwoty, na przykład 30 zł miesięcznie. Jeśli dziecko chodzi

Jeśli dziecko chodzi już do szkoły, kieszonkowe może wynosić nawet 100 zł. Oczywiście decyzja należy do rodzica, w zależności od jego możliwości finansowych.

Skoro już ustaliliście kwotę, powiedz dziecku, że jest odpowiedzialne za swoje wydatki. W sytuacji gdy maluch będzie chciał nową zabawkę, słodycz czy będzie chciał spełnić inną swoją zachciankę, niech pokryje wydatki z własnej skarbonki. Dzięki temu dziecko nauczy się gospodarowania pieniędzmi
i mądrego podejmowania decyzji, czy na pewno potrzebuje TEJ zabawki tu i teraz? Przez systematyczne otrzymywanie kieszonkowego, maluch będzie w stanie zaplanować swój dziecięcy budżet.
W przypadku większych wydatków związanych z zakupami dla dziecka – na przykład zakup nowego roweru – możemy wyznaczyć wspólny cel, określić jaką kwotę dziecko musi uzbierać samodzielnie, a w jakiej części rodzic może współfinansować zakup.

Metoda trzech słoików

Znana i lubiana od wielu lat, chętnie stosowana do nauki oszczędzania wśród dzieci, ale również przydatna i wykorzystywana wśród dorosłych. Na czym polega? Wszystkie pieniądze, które dziecko otrzyma, tygodniówki, dodatkowe pieniądze otrzymane od dziadków, czy własnoręcznie zarobione pieniądze, są dzielone na 3 części i rozdysponowane między 3 słoiki:

#1 Słoik Wydaję- pieniądze z tego słoika dziecko może przeznaczyć na tzw. swoje codzienne wydatki, może to być zakup jakiegoś smakołyku lub gazetki w kiosku.

#2 Słoik Oszczędzam- oszczędności z tego słoika są przeznaczone na większe zakupy i spełnianie marzeń, np. rower, konsola do gier, wymarzona wycieczka.

#3 Słoik Pomagam- tutaj trafiają pieniądze, które można przeznaczyć na szczytny cel np. wsparcie schroniska dla zwierząt. Dzięki temu uczymy dzieci dobroci i empatii.

Jeśli mamy w domu starszą pociechę, trzeci słoik możemy przeznaczyć na inwestycje. Wytłumacz dziecku, że pieniądze z tego słoika może w przyszłości podwoić lub nawet potroić. W jaki sposób? Niech dziecko wykaże się kreatywnością i wymyśli jak mogłoby wydać te pieniądze, żeby zarobić kolejne. Być może dzięki temu kiedyś stworzy dużą, dobrze prosperującą firmę?

Oszczędzanie a pożyczanie

Częstym błędem popełnianym przez dorosłych jest udzielanie dziecku „bezzwrotnych” kredytów.
Rodzice reagują na prośby dziecka i oprócz kieszonkowego, dorzucają mu dodatkowe pieniądze, żeby sfinansować jego zachcianki. W ten sposób uczymy dziecko braku odpowiedzialności i pokazujemy, że pieniądze pojawiają się na każde zawołanie. W takiej sytuacji należy być konsekwentnym. Powiedz dziecku, że musi poczekać na swoje kolejne kieszonkowe i dopiero wtedy będzie mógł kupić rzecz, której pragnie.

Jeśli jednak z jakiś względów zdecydujemy się wspomóc finansowo naszą latorośl, niech to będzie „pożyczka” na poczet kolejnego kieszonkowego. Kwota, którą dziecko otrzyma od nas dodatkowo, będzie odliczona od jego następnej „pensji”. Jednym z rozwiązań może być również zaproponowanie dziecku dodatkowych prac, za które mogłoby otrzymać niewielkie wynagrodzenie, na przykład pomoc na działce lub inne prace w domu, które dotychczas nie należały do jego obowiązków. Dziecko musi być świadome tego, że dodatkowa gotówka nie bierze się znikąd.

Dobre nawyki

Bez wątpienia, rodzice chcą dla swoich dzieci wszystkiego co najlepsze, a najlepszym co mogą im dać, to dobre przygotowanie do startu w dorosłość. Wspólne rozmowy z maluchem o finansach pomogą wychować dziecko na osobę, która będzie rozsądnie gospodarowała własnymi pieniędzmi i uniknie problemów finansowych w przyszłości. Utrwalaj z dzieckiem dobre nawyki w oszczędzaniu, takie jak odkładanie do skarbonki, porównywanie cen produktów w sklepie, przemyślane zakupy czy oszczędzanie pieniędzy na konkretny cel. Pamiętaj o tym, że przykład idzie z góry i  to właśnie Ty stanowisz dla swojego dziecka wzór do naśladowania.

Samochody elektryczne – czy nasi dziadkowie byli smart?

38% rynku – taki udział na przełomie XIX i XX wieku w USA miały samochody elektryczne. Tak, to nie pomyłka. Ponad 100 lat temu świat stawiał na „elektryki”. Dziś udział samochodów elektrycznych to mniej niż 5%. Czy wrócimy do filozofii naszych dziadków i postawimy na elektryczność? Wszystko na to wskazuje.

Początek ubiegłego stulecia to złoty okres dla samochodów elektrycznych. Już w latach 40. XIX wieku szkocki przedsiębiorca Robert Anderson zbudował pierwszy powóz elektryczny. W późniejszych latach zyskiwały one coraz większą popularność. Wypierały one bowiem zasłużone pojazdy parowe. Samochody elektryczne były ciche i łatwiejsze w obsłudze. Co ciekawsze pierwszym pojazdem, którzy przekroczył prędkość 100 km/h był właśnie samochód elektryczny. Niestety, rozwój przemysłu w latach 20. XX wieku szybko przyspieszał i to silniki spalinowe wyparły elektryczne. Zaważył na tym przede wszystkim większy zasięg i szybszy czas uzupełniania energii przez spalinówki. Dziś sytuacja dynamicznie się zmienia i w pewien sposób historia zatacza koło. Z całą pewnością samochodem XXI wieku będzie samochód elektryczny.

Warto jednak chwilę zatrzymać się przy tym, dlaczego tak się dzieje. Największy wpływ na rozwój elektromobilności ma coraz większa świadomość na temat czynników degradujących naszą planetę, do których należą właśnie spaliny z tradycyjnych silników. Bycie eko to już nie tylko moda, ale wręcz konieczność.

Era elektromobilności – czy to już?

Samochody elektryczne szturmem podbijają kolejne rynki wypierając powoli tradycyjne samochody. Z całą pewnością hitem ostatnich lat są samochody, które łączą spalinową przeszłość z zieloną energią przyszłości, czyli hybrydy. Na razie po polskich drogach jeździ około 5 tys. pojazdów elektrycznych, ale zgodnie z prognozami liczba ta wkrótce znacznie wzrośnie, choćby za sprawą dofinansowania z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (nawet do 37,5 tys. zł) przy zakupie aut z napędem niskoemisyjnym.

Co nas fascynuje w samochodach elektrycznych? Dlaczego zyskują one coraz większą popularność? Odpowiedzi jest kilka.

Samochody elektryczne – podsumowanie

#1 Przyjemność prowadzenia

Pierwszego wrażenia z przejażdżki samochodem elektrycznym nie da się zapomnieć. To zupełnie nowa jakość. Maksymalny moment obrotowy jest dostępny od startu. Co to oznacza dla laika? To po prostu bardzo dobre przyspieszenie, odczuwalne już od pierwszej sekundy naciśnięcia pedału gazu. Również środek ciężkości w samochodach elektrycznych ma znaczenie. Ze względu na obecność baterii jest on niżej niż w tradycyjnych samochodach, co również wpływa na prowadzenie takiego samochodu. I przede wszystkim cisza. Samochody elektryczne są bardzo ciche. Tak ciche, że część modeli posiada specjalnie wbudowany dźwięk, który ma ostrzegać otoczenie, że samochód się zbliża.

#2 Niska emisja – bardziej eko!

Pierwsze, co kojarzy się z samochodami elektrycznymi to ekologia. Bez wątpienia jest to główny argument dla osób, które decydują się na zmianę. Mniejsza emisja spalin, ale również ograniczenie w wydobyciu paliw kopalnianych to główny argument dla posiadaczy elektryków. Przeciwnicy samochodów elektrycznych mówią o kosztach wytworzenia i utylizacji baterii. Jest to prawda. Ten element samochodu jest najmniej eko. Niemniej jednak warto zwrócić uwagę, że technologia rozwija się tak szybko, a producenci samochodów elektrycznych ulepszają komponenty, by wszystko było jeszcze bardziej przyjazne środowisku.

#3 Przywileje dla kierowców „elektryków”

Dla jednych wartości ekologiczne są kluczowe w wyborze samochodu elektrycznego, dla innych to przywileje na drodze. Kto z nas lubi stać w korkach? Zapewne nikt. Samochód elektryczny zgodnie z przepisami może poruszać się po buspasach, a parkowanie nim jest w wielu miastach bezpłatne. Niektóre europejskie stolice idą o krok dalej. I tak w Londynie samochody spalinowe coraz częściej niewpuszczane są do centrum miasta w przeciwieństwie do samochodów elektrycznych. Podobne rozwiązania stosują również władze Oslo czy Madrytu.

#4 Niski koszt użytkowania

Oczywiście póki co samochody elektryczne nie należą do najtańszych i ich cena jest wyższa niż podobnych modeli spalinowych. Jednak na kwestię kosztów należy spojrzeć również w dłuższej perspektywie. Ceny paliw na stacjach od lat rosną w przeciwieństwie do kosztów energii elektrycznej, która utrzymuje się na stabilnym poziomie. Największą różnicę w portfelu odczują osoby, które korzystają w swoich domach z alternatywnych źródeł energii np. fotowoltaiki. W takim przypadku można powiedzieć, że samochodem elektrycznym ładowanym w domu można jeździć praktycznie za darmo. Poza samym paliwem należy wspomnieć o kosztach eksploatacji jak: wymiana części: oleju, świec czy układu hamulcowego. W samochodach elektrycznych ten problem znika.

#5 Bezpieczeństwo

Uważa się, że samochody elektryczne są nie tylko mniej szkodliwe dla środowiska, ale i bezpieczniejsze w sytuacji ewentualnego wypadku – brak paliwa zmniejsza ryzyko wybuchu. Pojawia się tu jedno „ale”, otóż samochody z napędem elektrycznym są tak ciche, że może się to przyczyniać do częstszych kolizji czy wypadków z udziałem pieszych. Warto jednak dodać, że samochody elektryczne, które zostały homologowane po 1 lipca 2019 roku mają obowiązek posiadania generatora dźwięku, który działa do prędkości 30 km/h. Takie rozwiązanie ma zniwelować niebezpieczeństwo związane z bezszelestną jazdą.

#6 Idealna propozycja do miasta

Nie da się ukryć, że obecne modele dostępne na rynku to przede wszystkim rozwiązanie dla osób jeżdżących po mieście. Składa się na to kilka rzeczy. To w miastach jest dziś najwięcej stacji ładowania, których samochody elektryczne potrzebują najbardziej. Poza tym największą wadą tych pojazdów jest ich niewielki zasięg. Standardowa bateria pozwala na około 100 km jazdy bez doładowania. Jest to istotne ograniczenie dla osób, które używają samochodów na dłuższych dystansach.

Samochód elektryczny – nasza przyszłość

Według wielu naukowców jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może w znaczący sposób wpłynąć na kondycję naszej planety i zapobiec jest ostatecznej degradacji. Najłatwiej zacząć o małych rzeczy, które będą miały ogromny wpływ na nasze otoczenie. Segregacja odpadów, wykorzystywanie materiałów z recyklingu czy też świadoma konsumpcja to podstawy dla współczesnego człowieka. Do tych mądrych wyborów należy zaliczyć również wybór środka transportu. Oczywiście najprostszą odpowiedzią jest wybór roweru czy też komunikacji miejskiej. Nie oszukujmy się, nie dla każdego taki wybór jest możliwy. Jeśli jesteśmy „skazani” na samochód to przed zakupem kolejnego modelu warto rozważyć samochód elektryczny. Są one dostępne w coraz lepszych cenach, a dodatkowo na rynku istnieje wiele możliwości dofinansowania takiego zakupu. Taka decyzja to inwestycja w naszą wspólną przyszłość.

Źródła:

cleantechnica.com

https://www.auto-motor-i-sport.pl/wydarzenia/Elektromobilnosc-w-Europie-i-na-swiecie-w-2020-roku,40510,1

Czy niepotrzebne maile szkodzą planecie?

Nie masz samochodu, nie latasz samolotami, segregujesz śmieci, oszczędzasz wodę i stosujesz zasadę zero waste? Świetnie, możesz być z siebie dumny, chronisz środowisko. Z pewnością jednak masz skrzynkę e-mail, grasz na konsoli lub oglądasz seriale na specjalnej platformie? To w zupełności wystarczy, żebyś zostawił po sobie ślad węglowy i zaszkodził planecie. W sobotę, 19 września, odbędzie się ogólnoświatowy „World CleanUp Day”, ale Smartney – instytucja finansowa należąca do francuskiej Grupy Oney Bank, która w tym roku dołączyła do akcji – uświadamia coś bardzo ważnego. Nie tylko realny świat wymaga sprzątania. Cyfrowy również. Dlaczego?

Zmiany klimatyczne niepokoją nas coraz bardziej. Jednak nie wszyscy zdajemy sobie sprawę, że  zostawiamy po sobie ślad węglowy wykonując najprostsze czynności w cyfrowym świecie. – Nieskasowane wiadomości e-mail w pracy, łańcuszki internetowe, przeglądanie zdjęć na Instagramie, granie na konsoli, oglądanie filmów/seriali na popularnych platformach… to wszystko przyczynia się do zwiększenia emisji CO2 do atmosfery – mówi Katarzyna Jóźwik, Dyrektor Generalna Smartney. To instytucja, która dołączyła do międzynarodowej akcji „World CleanUp Day” ale jednocześnie postanowiła pójść o krok dalej. – Chcemy zaangażować się nie tylko w sprzątanie świata realnego, ale również cyfrowego. Pierwszym krokiem jest uświadamianie pracownikom i konsumentom, że cyfrowe śmieci również są szkodliwe. W Polsce jeszcze mało się o tym mówi, ale wraz ze wzrostem liczby przechowywanych danych będzie to temat coraz bardziej palący. Nie chodzi o radykalne zmiany, bo przecież wszyscy pracujemy w świecie cyfrowym, otrzymujemy i wysyłamy maile, przechowujemy pliki, każdy z nas działa online, ale wystarczy zmiana podejścia chociażby na małą skalę, w miarę własnych możliwości. Metoda małych kroków może wiele zdziałać – dodaje. Warto tu przypomnieć, że już w 2009 r. amerykańskie przedsiębiorstwo zajmujące się systemami ochrony przed włamaniami do sieci komputerowych McAfee opublikowało raport, w którym stwierdzono, że wysyłanie miliardów wiadomości spam pochłania podobną ilość energii, jaką dziennie zużywają miliony gospodarstw domowych w USA. Obecnie Internet każdego roku „produkuje” 830 mld ton CO2.

E-mail zero waste

Na całym świecie istnieją setki tysięcy centrów danych, w których przechowywane są nasze cyfrowe informacje. Wiele z nich wciąż zasilanych jest energią pochodzącą z paliw kopalnych: ropy, węgla, czy gazu. Centra danych opowiadają za zużycie około 2 proc. energii elektrycznej na świecie, a według przewidywań liczba ta do 2030 r. może wzrosnąć do 8 proc. Beth Webb, scenarzystka filmowa i telewizyjna a także autorka filmu dokumentalnego dla BBC „Dirty Streaming: The Internet’s Big Secret” dowiodła, że odtworzenia klipu do piosenki „Despacito” ponad 5 mld razy wykorzystano tyle samo energii, ile w ciągu roku zużywa: Czad, Somalia, Sierra-Leone, Gwinea Bissau i Republika Środkowoafrykańska. A obejrzenie serialu Peaky Blinders równa się przejechaniu z Birmingham do Manchesteru – czyli pokonaniu prawie 140 km.

Z kolei firma OVO Energy – wiodący niezależny dostawca energii w Wielkie Brytanii – wezwała obywateli tego kraju, by przestali słać niepotrzebne maile. Zaapelowała, by zastanowić się ile wysyłamy wiadomości, które zawierają zaledwie jedno słowo: „dziękuję”, „miłego weekendu”, czy „pozdrawiam” i nie wpływają na jakość komunikacji? Mail bez załącznika to ok. 4 g dwutlenku węgla, z załącznikiem – około 50 g. Z badań Ovo Energy wynika, że 72 proc. Brytyjczyków jest nieświadomych tego, ile śladu węglowego produkują wysyłając niepotrzebne treści. Dodatkowo prawie 50 proc. Brytyjczyków przyznało, że każdego dnia wysyła zbędne maile do kolegi lub przyjaciela, które nie zawierają ważkich informacji, a przyczyniają się do wzrostu śladu węglowego. OVO Energy policzyło, że jeśli każdy z Brytyjczyków zrezygnowałby z wysyłania jednego takiego maila dziennie, to do atmosfery dostałoby się rocznie ok. 16 433 ton dwutlenku węgla mniej. To około 81 tys. lotów do Madrytu lub usunięcie z ulic prawie 3,5 tys. samochodów z silnikami diesla.

W Polsce nie ma jeszcze podobnych wyliczeń, ale dobry przykład postanowiła dawać firma Smartney. Zaczęła od siebie i swoich pracowników, a tych zatrudnia blisko 100. W ramach sprzątania cyfrowego pracownicy będą porządkować m.in. swoje skrzynki malowe, dyski i inne nośniki nie tylko z niepotrzebnych dokumentów, danych i maili, ale również zdjęć. – Smart living, efektywność i optymalizacja to pojęcia, które są nam bliskie. Naszym klientom zapewniamy zautomatyzowany proces online, w którym jest minimum papierowych dokumentów. To cieszy, ale pomyśleliśmy, że jako firma, jako pracownicy nie zawsze dbamy o nasze cyfrowe środowisko. To nie jest łatwe, bo w codziennym wirze można zapomnieć o sortowaniu maili, kasowaniu niepotrzebnych wiadomości, czy wyłączeniu subskrypcji newsletterów, których zwyczajnie nie czytamy. A jednak warto zmieniać świat od małych kroków. Warto zaczynać od siebie – mówi Katarzyna Jóźwik, Dyrektor Generalna Smartney. – Uczestnictwo w akcji „World CleanUp Day” było przyczynkiem do rozpoczęcia porządków cyfrowych wewnątrz naszej organizacji. Na początku myśleliśmy o jednorazowej akcji, ale dziś myślimy o tym, by takie działania były w naszej firmie realizowane długofalowo – dodaje.

A oto kilka porad przygotowanych przez Smartney. Jak dbać o cyfrowe porządki?

Pomyśl zanim odpowiesz na e-mail. Uporządkuj swoją skrzynkę pocztową

Staraj się ograniczyć maile z pozdrowieniami lub krótkimi komunikatami, które – finalnie – nie wpływają na jakość komunikacji. Staraj się nie wysyłać wiadomości do wielu adresatów naraz, chyba że jest to konieczne. Dlaczego? Każdy dodatkowy adresat dodany do naszego maila wiąże się z emisją kilku gramów CO2 więcej. Łańcuszki internetowe czy śmieszne gify nie dość, że zazwyczaj nic nie wnoszą do rozmowy, to jeszcze mają niezbyt dobry wpływ na środowisko. Postaraj się również ograniczyć przechowywaną na serwerze pocztę i zrezygnuj z newsletterów, których nie czytasz. Zarchiwizuj stare maile i usuń te, które do niczego ci się już nie przydadzą. W ten sposób nie tylko zyskasz porządek w swoim komputerowym biurze, ale również pomożesz środowisku.

Wyczyść swój smartfon i laptopa

Usuń z niego wszystkie aplikacje, pliki i gry, z których nie korzystasz i ogranicz instalowanie nowych. Pochłaniają energię nawet wtedy gdy nie są używane. To samo zrób ze zdjęciami i filmikami – wykasuj te, które się powtarzają lub są słabej jakości. Dodatkową korzyścią będzie lepsza wydajność twojego telefonu. Podobnie postąp z tabletem i laptopem.

Oglądaj w standardowej rozdzielczości

Najlepszym rozwiązaniem, byłoby zrezygnowanie z oglądania ulubionych filmów w sieci. To jednak wydaje się niewykonalne, dlatego, postarajmy się oglądać filmy i seriale w podstawowej rozdzielczości. W ten sposób zużyjemy kilkakrotnie mniej energii, a nasz ślad węglowy zmaleje.

Ogranicz swój czas spędzony w sieci

Nic nie zredukuje twojego śladu węglowego, jak częste przebywanie offline. Pomożesz środowisku i wyjdzie ci to na zdrowie! Czasem wydaje się to niewykonalne, ale jest możliwe 😉

Ktoś chce wziąć na Ciebie pożyczkę? Reaguj błyskawicznie

Związek Banków Polskich oszacował, że w 2019 roku udaremniono w Polsce próby wyłudzenia kredytów na 280 mln zł. [1] Mowa o tych zobowiązaniach, które zostały zablokowane dość późno, a więc dopiero na etapie sprawdzania wiarygodności kredytowej klienta w Biurze Informacji Kredytowej.[2] Katarzyna Jóźwik, Dyrektor Generalna Smartney – instytucji finansowej należącej do francuskiej grupy Oney Bank – przekonuje, że w gestii firm pożyczkowych leży nie tylko najwyższa dbałość o standardy jakości i bezpieczeństwa finansowego konsumentów ale również szerzenie wiedzy o potencjalnych zagrożeniach. Bo świadomy konsument ograniczy niebezpieczną ekspozycję swoich danych osobowych, a przez to zmniejszy  liczbę potencjalnych wyłudzeń na tzw. skradzione tożsamości. Co powinien wiedzieć przysłowiowy Kowalski?

Z najnowszego raportu Związku Przedsiębiorstw Finansowych, dotyczącego moralności finansowej Polaków wynika, że 91,3 proc. konsumentów nie znajduje usprawiedliwienia dla sytuacji, w której ktoś wyłudza kredyt posługując się cudzym dowodem osobistym. Rokrocznie, od wielu lat, to zachowanie jest oceniane najbardziej surowo. Mimo to blisko 9 proc. badanych twierdzi, że w wyjątkowych sytuacjach mogłoby usprawiedliwić takie postępowanie. Ci, którzy znajdują usprawiedliwienie dla posługiwania się cudzym dokumentem tożsamości, by uzyskać kredyt najczęściej tłumaczą to trudną sytuacją finansową osoby dokonującej takiego czynu (36,8 proc.) a także tym, że instytucje finansowe również nie są uczciwe (51,7 proc.) wobec klientów. Aż 11 proc. badanych przyznaje, że przecież można próbować, bo jest duża szansa na powodzenie takiego działania.

Tabela 1

Względy usprawiedliwiające posługiwanie się cudzym dokumentem tożsamości w celu uzyskania kredytu (w proc.). Źródło: Raport „Moralność finansowa Polaków, ZPF 2020.

– Pamiętajmy, że posługiwanie się cudzym dokumentem tożsamości, by uzyskać kredyt, jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności na mocy kodeksu karnego. Trudno tłumaczyć takie zachowanie, bo z gruntu rzeczy jest nieuczciwe, nieetyczne i wysoce nie fair, zwłaszcza względem osoby poszkodowanej. W naszej codziennej pracy spotykamy się z takimi próbami. Na szczęście, analizując dane ZBP można zauważyć, że od 2004 roku, wraz ze wzrostem liczby zastrzeżonych dokumentów tożsamości liczba przestępstw związanych z wyłudzeniami systematycznie maleje – podkreśla Katarzyna Jóźwik, Dyrektor Generalna Smartney. – Mimo to, w ramach naszego cyklu #Możeszmądrzej postanowiliśmy radzić konsumentom nie tylko jak mądrze pożyczać, ale również jak ustrzec się przed sytuacją, w której ktoś chce zaciągnąć na nas pożyczkę – dodaje Dyrektor Generalna. Firma, którą zarządza nie tylko należy do Związku Przedsiębiorstw Finansowych i przestrzega Zasad Dobrych Praktyk, ale również jest partnerem najnowszego raportu ZPF dotyczącego moralności finansowej Polaków.

Oto kilka porad przygotowanych przez Smartney:

Krok 1
Pilnuj swoich danych oraz dokumentów

Warto pamiętać, że w cyberświecie każdy może być narażony na kradzież danych osobowych. Dlatego z wielką ostrożnością należy udostępniać jakiekolwiek informacje na swój temat (na przykład w zamian za darmowy dostęp do usług, w hotelach, urzędach, wypożyczalniach czy przychodniach lekarskich). Lepiej nie trzymać dokumentów lub skanów zawierających dane osobowe na swoich skrzynkach mailowych, do których można się włamać. Dobrze pilnować dowodu osobistego, a najlepiej nosić go przy sobie tylko w sytuacjach kiedy naprawdę będzie potrzebny.

Krok 2
Błyskawicznie zastrzeż zgubione lub skradzione dokumenty

Jeżeli konsument zgubi lub straci dowód osobisty (np. w wyniku kradzieży) powinien go błyskawicznie zastrzec. Kradzież należy zgłosić nie tylko na Policję, ale także w Urzędzie Miejskim oraz w banku czy instytucji pożyczkowej. Trzeba tu przypomnieć, że w Polsce działa tzw. system Dokumentów Zastrzeżonych, w skrócie DZ. Dzięki niemu można zastrzec swój dowód osobisty podczas jednej wizyty w banku (niekoniecznie swoim), a informacja ta zostanie automatycznie przekazana do wszystkich pozostałych uczestników systemu DZ. Część banków nie wymaga osobistej wizyty w placówce, lecz przyjmuje informacje o chęci zastrzeżenia dowodu osobistego również telefonicznie.

Dobrym pomysłem jest też zastrzeżenie swojego PESELU w systemie Bezpieczny Pesel. Dlaczego to ważne? Ponieważ z tego systemu korzysta też wielu pożyczkodawców, a dzięki umieszczeniu swojego peselu na odpowiednim portalu instytucje pożyczkowe korzystające z systemu będą poinformowane, że dany konsument nie zamierza zaciągać żadnego nowego zobowiązania.

Krok 3
Włącz Alerty BIK

Zdarza się, że konsument jest zupełnie nieświadomy, iż ktoś ukradł mu dane osobowe i właśnie chce dokonać próby wyłudzenia (z ich użyciem). Dobrym sposobem jest włączenie tzw. Alertów BIK, czyli powiadomień SMS lub e-mail z informacją, że dana instytucja finansowa analizuje nasz wniosek kredytowy. Jeżeli kiedykolwiek dostaniemy taką wiadomość, a nigdy nie wnioskowaliśmy o żadną pożyczkę, może być to sygnał, że ktoś próbuje wyłudzić kredyt z wykorzystaniem naszych danych osobowych.

Krok 4
Nie trać zimnej krwi, gdy dzwoni firma windykacyjna

Może zdarzyć się tak, że ktoś z powodzeniem zaciągnął na danego konsumenta pożyczkę. Po jakimś czasie przysłowiowy Kowalski zapewne odbierze wezwanie do zapłaty za kredyt, którego nigdy nie zaciągnął. Co wtedy robić? Zachować zimną krew, porozmawiać z firmą windykacyjną, ustalić o jakim zadłużeniu dokładnie mowa i z jakiego tytułu powstało. Następnie zgłosić sprawę na policję, a zaświadczenie o zgłoszeniu wyłudzenia przedłożyć w firmie pożyczkowej lub banku, w których ktoś zaciągnął zobowiązanie, jak i w firmie windykacyjnej, która skontaktowała się  celem spłaty należności. Warto pamiętać, że instytucje pożyczkowe bądź banki wstrzymują, do czasu wyjaśnienia sytuacji, wszelkie działania windykacyjne w przypadku zgłoszenia im wyłudzenia.

Raport „Moralność finansowa Polaków” ukazuje się rokrocznie. Jest opracowywany przez
prof. Annę Lewicką – Strzałecką (IFIS PAN) oraz wydawany przez Związek Przedsiębiorstw Finansowych. W tym roku jednym z partnerów publikacji jest Smartney, instytucja finansowa należąca do francuskiej grupy Oney Bank. Smartney niemalże od początku swojej działalności należy również do Związku Przedsiębiorstw Finansowych, przestrzega Zasad Dobrych Praktyk oraz może poszczycić się Certyfikatem Etycznym przyznawanym przez tę organizację.


[1] Dane za 2019 rok. InfoDOK. Raport o dokumentach. I kwartał 2020, Warszawa: ZBP.

[2] InfoDOK. Raport o dokumentach. I kwartał 2020, Warszawa: ZBP 2020.

Ktoś chce wziąć na Ciebie pożyczkę? Reaguj błyskawicznie

Kradzież tożsamości niestety zdarza się coraz częściej. Związek Banków Polskich oszacował, że w 2019 roku udaremniono w Polsce próby wyłudzenia kredytów na 280 mln zł. [1]

Oto kilka porad przygotowanych przez Smartney, jak uniknąć kradzieży tożsamości.

Krok 1
Pilnuj swoich danych oraz dokumentów

Warto pamiętać, że w cyberświecie każdy może być narażony na kradzież danych osobowych. Dlatego z wielką ostrożnością należy udostępniać jakiekolwiek informacje na swój temat (na przykład w zamian za darmowy dostęp do usług, w hotelach, urzędach, wypożyczalniach czy przychodniach lekarskich). Lepiej nie trzymać dokumentów lub skanów zawierających dane osobowe na swoich skrzynkach mailowych, do których można się włamać. Dobrze pilnować dowodu osobistego, a najlepiej nosić go przy sobie tylko w sytuacjach kiedy naprawdę będzie potrzebny.

Krok 2
Błyskawicznie zastrzeż zgubione lub skradzione dokumenty

Jeżeli konsument zgubi lub straci dowód osobisty (np. w wyniku kradzieży) powinien go błyskawicznie zastrzec. Kradzież należy zgłosić nie tylko na Policję, ale także w Urzędzie Miejskim oraz w banku czy instytucji pożyczkowej. Trzeba tu przypomnieć, że w Polsce działa tzw. system Dokumentów Zastrzeżonych, w skrócie DZ. Dzięki niemu można zastrzec swój dowód osobisty podczas jednej wizyty w banku (niekoniecznie swoim), a informacja ta zostanie automatycznie przekazana do wszystkich pozostałych uczestników systemu DZ. Część banków nie wymaga osobistej wizyty w placówce, lecz przyjmuje informacje o chęci zastrzeżenia dowodu osobistego również telefonicznie.

Dobrym pomysłem jest też zastrzeżenie swojego PESELU w systemie Bezpieczny Pesel. Dlaczego to ważne? Ponieważ z tego systemu korzysta też wielu pożyczkodawców, a dzięki umieszczeniu swojego peselu na odpowiednim portalu instytucje pożyczkowe korzystające z systemu będą poinformowane, że dany konsument nie zamierza zaciągać żadnego nowego zobowiązania.

Krok 3
Włącz Alerty BIK

Zdarza się, że konsument jest zupełnie nieświadomy, iż ktoś ukradł mu dane osobowe i właśnie chce dokonać próby wyłudzenia (z ich użyciem). Dobrym sposobem jest włączenie tzw. Alertów BIK, czyli powiadomień SMS lub e-mail z informacją, że dana instytucja finansowa analizuje nasz wniosek kredytowy. Jeżeli kiedykolwiek dostaniemy taką wiadomość, a nigdy nie wnioskowaliśmy o żadną pożyczkę, może być to sygnał, że ktoś próbuje wyłudzić kredyt z wykorzystaniem naszych danych osobowych.

Krok 4
Nie trać zimnej krwi, gdy dzwoni firma windykacyjna

Może zdarzyć się tak, że ktoś z powodzeniem zaciągnął na danego konsumenta pożyczkę. Po jakimś czasie przysłowiowy Kowalski zapewne odbierze wezwanie do zapłaty za kredyt, którego nigdy nie zaciągnął. Co wtedy robić? Zachować zimną krew, porozmawiać z firmą windykacyjną, ustalić o jakim zadłużeniu dokładnie mowa i z jakiego tytułu powstało. Następnie zgłosić sprawę na policję, a zaświadczenie o zgłoszeniu wyłudzenia przedłożyć w firmie pożyczkowej lub banku, w których ktoś zaciągnął zobowiązanie, jak i w firmie windykacyjnej, która skontaktowała się  celem spłaty należności. Warto pamiętać, że instytucje pożyczkowe bądź banki wstrzymują, do czasu wyjaśnienia sytuacji, wszelkie działania windykacyjne w przypadku zgłoszenia im wyłudzenia.


[1] Dane za 2019 rok. InfoDOK. Raport o dokumentach. I kwartał 2020, Warszawa: ZBP.

Sprzątanie świata? Tak, ale też tego cyfrowego

Rokrocznie w międzynarodowej akcji „World CleanUp Day” bierze udział ponad 180 krajów z całego świata sprzątając plaże, rzeki, lasy, ścieżki rowerowe, parki, skwery i ulice miejskie. Jednym słowem, wszystkie miejsca, w których zalegają śmieci. Czy faktycznie wszystkie? Smartney, instytucja finansowa, która należy do francuskiej grupy Oney Bank przyłączył się do akcji, ale wystosował postulat, by nie zapominać o sprzątaniu świata… cyfrowego. Bo w XXI wieku świat cyfrowy przenika się z tym realnym, a na dyskach, skrzynkach mailowych, czy telefonach znajduje się tyle danych, że ich utrzymanie i przetwarzanie ma również negatywny wpływ na środowisko. Od czego zacząć cyfrowe porządki?

Co roku, w drugiej połowie września (w tym roku dokładnie 19.09) zaczyna się wielka akcja sprzątania świata. Plastik, foliowe worki, stare butelki, gazety, a w czasie pandemii również maseczki… tony śmieci zalewają rzeki, skwery, parki a także lasy. Miliony wolontariuszy biorących udział w akcji „World CleanUp Day” będzie sprzątać planetę. W Polsce do akcji dołącza m.in. Smartney. To instytucja finansowa, która ma niecałe dwa lata, ale ochrona środowiska jest jej bliska, podobnie jak francuskiej grupie Oney Bank, do której należy organizacja. Pracownicy Smartney będą sprzątać śmieci nie tylko w realu, ale również w świecie wirtualnym.

Cyfrowe porządki

– Ludzie często nie zdają sobie sprawy, że w świecie cyfrowym również można spotkać zanieczyszczenia, które wpływają na środowisko. Prawie wszystkie działania dokonywane online zwiększają nasz ślad węglowy – mówi Katarzyna Jóźwik, Dyrektor Generalna Smartney. Już w 2009 roku firma McAfee opublikowała raport, z którego wynika, że tyle samo energii trzeba zużyć, żeby dostarczyć miliard wiadomości spam, ile zużywają dwa miliony gospodarstw w USA każdego dnia. Już wtedy przewidywano, że do roku 2025 magazyny danych będą używać jedną piątą produkowanej energii, będąc również jednym z największych źródeł zanieczyszczeń. Ten scenariusz niebawem ma szansę się ziścić. Z raportu Clicking Clean opublikowanego w 2017 roku przez Greenpeace, wynika że trzy lata temu sektor informatyczny reprezentował około 7 proc. światowego zużycia energii. Twórcy raportu jeszcze w 2017 roku przewidywali się, że do 2040 roku branża informatyczna będzie odpowiadać za 14 proc. śladu węglowego na świecie. Oczywiście 80 proc. negatywnego wpływu na środowisko będzie miała produkcja sprzętu informatycznego, ale niemniej ważne będzie utrzymywanie wielkich centrów danych. Analitycy wyliczyli, że centra danych działające w 2017 roku w USA były zasilane taką ilością energii, która była jednoznaczna z zapotrzebowaniem na energię 50 tysięcznego miasta. W Polsce nie ma jeszcze zbyt wielu danych liczbowych na ten temat i wciąż niewiele mówi się o sprzątaniu cyfrowego świata. – Chcemy to zmienić, więc zaczynamy od siebie. W ramach wewnętrznej akcji zamierzamy zmierzyć ile miejsca na dyskach pochłaniają nasze dane, a później zaangażować pracowników w przemyślane, ale długofalowe działania zmierzające do zwalniania miejsca na dyskach: sprzątania swoich skrzynek mailowych, kasowania niepotrzebnych wiadomości etc. – dodaje Katarzyna Jóźwik.

Od czego zacząć cyfrowe sprzątanie? Oto kilka podpowiedzi:

Krok 1 Zrób porządki w swoim smartfonie

Usuń wszelkie aplikacje, których nie używasz od dłuższego czasu, albo użyłeś ich dosłownie raz. To samo zrób z grami, które ściągnąłeś, ale których nawet nie wypróbowałeś. Zużywają tylko energię. Uporządkuj swoje zdjęcia, wyrzuć te, które się powtarzają, są niewyraźne, albo nie sprawiają ci radości. Bonusem będzie to, że twój telefon będzie działał znacznie szybciej i lepiej.

Krok 2 Posprzątaj komputer lub laptop

Przejrzyj dokładnie wszystkie pliki, które trzymasz w komputerze. Usuń te, których nie używasz i do których nie będziesz już wracać. Pozostałe uporządkuj, dokładnie opisz, poklasyfikuj i powrzucaj do odpowiednich folderów. Ich znalezienie będzie dużo łatwiejsze. Te pliki, do których „być może” kiedyś jeszcze wrócisz zgraj na dysk zewnętrzny. Uporządkuj zdjęcia i filmy i wyrzuć te, które są ci niepotrzebne.

Krok 3 Uporządkuj swoją skrzynkę mailową

Ułóż swoje maile w porządku od najstarszego i zarchiwizuj je. Zrezygnuj z subskrypcji wszystkich newsletterów, których i tak nie czytasz. Wyszukaj nazwy własne, adresy i słowa, które pomogą Ci pogrupować podobne maile, żebyś mógł z nimi się uporać.

Krok 4 Zmień podejście

Pamiętaj, że w świecie cyfrowym też powinien być porządek, a zarządzanie i utrzymanie ogromnych baz danych zasilanych energią generuje koszty i ma wpływ na środowisko. Gdy posprzątasz swój telefon, laptopa lub tablet pilnuj, by ich znów nie zaśmiecać. Nie wysyłaj niepotrzebnych maili, których treść to jedynie „OK”, a najpotrzebniejsze pliki trzymaj w chmurze. Żyj w stylu smart!

Polacy marzą o czasie wolnym. Nowe technologie przychodzą na ratunek

Z badania opinii Smartney wynika, że większość Polaków marzy o tym, by mieć więcej wolnego czasu. Jak chcieliby go wykorzystać? Przede wszystkim na spotkania z bliskimi, rodziną lub odpoczynek. Nowe technologie, a zwłaszcza te narzędzia, które wyręczają nas w codziennych, rutynowych i powtarzalnych czynnościach pozwalają na oszczędność czasu. Podczas przymusowej izolacji to stwierdzenie przybrało na sile, bo gdy musieliśmy zostać w domach, zaadaptować się szybko do nowej rzeczywistości i zacząć zarządzać czasem w zupełnie inny sposób – nowe rozwiązania technologiczne znów przyszły nam z pomocą.  

W tym roku pandemia zmieniła nie tylko nasze podejście do czasu, ale również wymusiła zmiany w gospodarowaniu nim. Wiele firm zdecydowało się na pracę zdalną. Prezes Twittera Jack Dorsey postawił sprawę jasno i poinformował swoich pracowników: kto chce może już zawsze pracować z domu. Podobny, choć już nie tak radykalny ruch, zrobiły Facebook i Google –  na razie zezwolili na pracę zdalną do końca 2020 roku (najnowsze doniesienia medialne twierdzą, że jeszcze dłużej) i zaoferowali, że pokryją koszty z nią związane. – Możliwość pracy zdalnej i zamrożenie gospodarki wywróciło nasze poukładane życie do góry nogami. Z jednej strony zyskaliśmy czas, który zazwyczaj przeznaczaliśmy na dojazdy, stanie w korkach, odwożenie dzieci na wszelkie zajęcia pozaszkolne itd. Z drugiej strony musieliśmy zacząć zarządzać nie tylko pracą z domu, ale również organizacją życia codziennego, opieką nad dziećmi, które nie mogły iść do przedszkola itd. Z pomocą przyszedł nam Internet, możliwość załatwiania spraw online oraz wszelkie rozwiązania technologiczne ułatwiające codzienne życie począwszy od aplikacji do zarządzania codziennymi finansami, na systemach odnoszących się do przygotowywania posiłków, zamawiania jedzenia etc. – mówi Katarzyna Jóźwik, Dyrektor Generalna Smartney – firmy, która bada podejście Polaków do nowoczesnych technologii i życia w duchu smart.

Przed izolacją wyrabialiśmy nadgodziny. Czas wolny był marzeniem

Zanim zaczęła się przymusowa izolacja Polacy dużo pracowali i sporo czasu spędzali w biurze. Z badań OECD wynika, że przepracowywali aż 1928 godzin rocznie. Dla porównania Niemcy spędzali w pracy o 600 godzin mniej. W raporcie “Monitor Rynku Pracy” mogliśmy przeczytać, że trzy czwarte Polaków pracowało w nadgodzinach, a ponad jedna trzecia robiła to co najmniej raz w tygodniu. Co gorsza 44 proc. osób, które pracowały ponad normę, twierdziły, że takie zachowanie w ich środowisku są na porządku dziennym. Gdy przyszła pandemia wszyscy musieli wyhamować i nauczyć się pracować zdalnie. Część firm upadła, część ograniczyła działalność, a to spowodowało dużo mniejszą liczbę projektów. Niektórym zredukowano etaty i przydzielono mniejszą liczbę zadań. Pojawiło się więcej nowego czasu, a przecież Polacy o nim marzyli.  

Z badania przeprowadzonego na zlecenie Smartney przez SW Research wynika, że jednym z marzeń rodaków – jeszcze przed pandemią – był czas wolny (zaraz obok dobrego zdrowia, miłości i pieniędzy). Polacy twierdzili, że czas zaoszczędzony dzięki nowoczesnym technologiom chcieliby spędzić wspólnie z rodziną (tak odpowiedziało 70 proc. ankietowanych). Nieco mniej, bo 62 proc. wykorzystałoby go na odpoczynek, np. weekend w SPA. Niewiele więcej niż połowa badanych zaoszczędzony czas wykorzystałaby na przyjemności, tj. wyjście do kina czy spotkanie z przyjaciółmi. 43 proc. badanych chciałby ten czas spędzić na samorozwoju.

Czy czasu faktycznie nam przybyło? W miejsce starych obowiązków wskoczyły nowe

Przymusowa izolacja spowodowała, że część obowiązków, które mieliśmy odeszły, ale w ich miejsce wskoczyły nowe: gotowanie w domu, sprzątanie, organizowanie życia codziennego, opieka nad dziećmi itd. Ta sytuacja spowodowała, że zaczęliśmy żyć w trybie bardziej smart, a z pomocą przyszły nam rozwiązania technologiczne oraz Internet. W badaniu opinii Smartney, aż 70,3 proc. rodaków przyznało, że robi zakupy przez Internet, korzysta z odbioru zakupów paczkomacie, szybkich płatności, czy aplikacji zarządzających zakupami. Co piąty ankietowany przyznał również, że korzysta z inteligentnego sprzętu RTV/AGD oraz urządzeń domowych „smart home” umożliwiających np. sterowanie oświetleniem, temperaturą, zamawianie zakupów, gdy lodówka będzie pusta itd. Skupienie wielu aplikacji w smartfonie to najlepszy pomysł na oszczędność czasu. – Polacy deklarują, że najchętniej zaoszczędziliby czas na nudnych, rutynowych i powtarzalnych czynnościach, które na co dzień wykonują. Uważają, że jeśli maszyna, aplikacja lub program komputerowy „zdejmie z ich ramion” obowiązek pamiętania o ważnych kwestiach, płacenia co miesiąc tych samych rachunków lub – tak jak wspomniałam wcześniej – wykonywania rutynowych i powtarzalnych czynności, to będą bardziej szczęśliwi i zyskają dodatkowy czas, który będą mogli spożytkować na przyjemniejsze rzeczy – mówi Katarzyna Jóźwik, Dyrektor Generalna Smartney.

Pandemia spowodowała, że nasze podejście do zarządzania czasem zmieniło się. Z jednej strony zaoszczędziliśmy czas na dojazdach, spotkaniach lub wszystkich imprezach, kursach, które nie odbyły się z powodu koronawirusa. Z drugiej strony przybyło nam obowiązków, które przed pandemią ktoś wykonywał za nas. Na dodatek spożytkowany czas mogliśmy wykorzystać w nadmiarze, ale nie wolno nam było wyjść do kina, czy udać się do SPA. Dziś znów wracamy (choć powoli) do rzeczywistości sprzed pandemii. Czy znów wpadniemy w wir obowiązków? Czy raczej będziemy mądrzej gospodarować swoim czasem?

Krótki poradnik. Jak zaoszczędzić czas w pięciu krokach?

Zacznij żyć w duchu smart

Korzystaj z nowoczesnych technologii, które Ci to umożliwiają. Masz konto internetowe lub aplikację banku w smartfonie? Opłać wszystkie rachunki jednego dnia. Zrób zakupy w sieci, opłać aplikacją w telefonie i odbierz w paczkomacie.

Nie zabijaj czasu, wykorzystuj go

Pamiętaj, że możesz robić kilka rzeczy równocześnie. Czekasz w kolejce do dentysty? Jedziesz autobusem na drugi koniec miasta, ale jest korek? Nie zabijaj czasu skrolowaniem Facebooka w smartfonie. W tym czasie możesz poczytać, włączyć kurs angielskiego, posłuchać podcastu.  

Zrezygnuj lub ogranicz oglądanie telewizji

Z badań wynika, że oglądamy telewizję średnio przed 4-5 godzin dziennie. Jeśli dodamy tego czas potrzebny na sen i pracę, to czasu dla siebie zostaje nam bardzo niewiele.

Zaplanuj swój dzień od A do Z i trzymaj się planu

Pomyśl ile czasu tracisz codziennie na niezaplanowane zajęcia. W tym wypadku rutyna jest twoim najlepszym przyjacielem. Wyznacz stałe pory codziennych czynności i ciesz się wieczorem tylko dla siebie.

Otwieraj maila tylko raz i staraj się załatwiać sprawy „od ręki”

To prosta zasada, ale bardzo pomocna. Jeśli otrzymujemy maila od przełożonego z poleceniem służbowym najlepiej od razu załatwmy jego prośbę. Powracanie do wiadomości co kilka chwil nie sprzyja oszczędności czasu.